Andrzej Grajewski dla Piszemy z Sensem: Brzęczek powinien prowadzić kadrę na Euro!

Pandemia Koronawirusa mocno paraliżuje futbol. Powstaje wiele niewiadomych, w szczególności co będzie ze światem futboli. O opinie postanowiliśmy zapytać Andrzeja Grajewskiego, który wyraził swoje zdanie w wielu kwestiach. Jest on za tym, aby Jerzy Brzęczek dokończył swoje dzieło na przyszłorocznych ME.

Niespodziewana epidemia Koronawirusa sprawiła, że teraz wszystko się zmieni. Jak Pana zdaniem będzie wyglądał świat futbolu?

Mam nadzieje, że jak najszybciej zostaną zresetowane pensje ludzi, którzy grają w piłkę – piłkarzami bym ich nie nazwał – obraziłbym tych, co są na wysokim poziomie. Ponadto kluby muszą zrozumieć, że nabory obcokrajowców, którzy zarabiają po 80-100 tyś złotych na miesiąc prowadzą donikąd, bo za to można mieć 3-4 młodzieżowców, gdzie jak jeden z nich wypali, to jest to olbrzymi sukces. Nakłaniam wszystkich, żeby dali sobie spokój z piłkarzami koło 30-stki, bo są to „regulatorzy”, którzy regulują sytuację w klubie, żeby nie było lepiej, jak dotychczas. Jak będzie lepiej to drużyny będą oglądać się za piłkarzami i ich już nie będzie. Wierzę, że PZPN jeszcze przed wyborami będzie miał na tyle samozaparcia, aby uściślił system licencyjny w Ekstraklasie, żeby nie grało w niej 18 drużyn, bo nas na to stać nie będzie. Ograniczyć zespoły do takiej ilości, która będzie dawała lepszą jakość piłkarską i więcej pieniędzy dla tych klubów, pozwalające zatrudniać zdecydowanie lepszych zawodników niż mamy obecnie. Serce się kraja, jak widzę tej chwili sytuacje na boiskach młodzieżowych, które są opustoszałe, jak na cmentarzu. Jeżeli mamy cokolwiek poluzować i zmieniać, to w pierwszej kolejności musimy sprawić, żeby dzieci oraz młodzież powróciły na obiekty sportowe i hale, by mogły grać w różnorakie dyscypliny sportu. Każde ziarno, z którego będziemy piekli chleb, niesie ze sobą ziarenko młodzieńczości i zapału do uprawiania dyscypliny sportu. Od tego tylko zależy, czy w Ekstraklasie będą grać Polacy, czy będzie to, jak do tej pory – liga narodów zjednoczonych.

Nie ulega wątpliwości, że rynek transferowy się zmieni, bo dochody ze sponsorów będą mniejsze, gdyż będą oni przechodzić kryzys. Pana zdaniem jak mocno zmieni się rynek transferowy na trwałe? Uli Hoenes powiedział, że o transferach wartych 100 mln euro możemy zapomnieć na kilka lat, a kto wie, czy nie nawet już na zawsze.

Uli Hoenes jest zawsze pięć lat przed wszystkimi, bo nie dosyć, że był wspaniałym piłkarzem i udowodnił, że jest jednym z najwybitniejszych menadżerów – nie tylko jeśli chodzi o niemiecką piłkę, lecz także światową. Swego czasu potrafił skoordynować budżet wielkiego klubu do tego stopnia, że nie musiał mieć byle jakich sponsorów, tylko miał swoje źródła dochodu. Rozbudował sponsoring Bayernu do tego stopnia, że jest to jeden z najbogatszych i najprężniej działających klubów na świecie. Wielu odniosłoby się do tej opinii, mówiąc – no tak Panie Grajewski, ale jest jeszcze Real Madryt i FC Barcelona. Tylko, że oni mają więcej długów niż włosów na głowie, ale egzystują, bo są „dumą Hiszpanii” i „dumą Katalonii”. Bayern w odróżnieniu od tych dwóch klubów jest samowystarczalny i wszystkie kluby mogą się na nim wzorować.

Wydaje się, że sytuacja w zagranicznych klubach jest stabilna, bo jednak dochody tam są większe i kluby szybciej się podniosą. Problemem jednak może być w Polsce, gdzie sytuacja nie jest tak ugruntowana. Ryszard Tarasiewicz na łamach naszego portalu powiedział, że kluby z Europy środkowej, wschodniej i południowej będą walczyły o swój byt. Pana zdaniem jak będzie wyglądało nasze krajowe podwórko, kiedy wrócimy do względnej normalności?

Panie Redaktorze, na to pytanie trudno jest odpowiedzieć. Trzeba zwrócić uwagę na jeden problem, który kluby będą mieć, może oprócz Lecha i Legii – czyli problem finansowy. Jak się spojrzy na kluby ekstraklasowe oraz I-ligowe, to każdy z nich jest uzależniony od miasta albo od skarbu państwa. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, gdzie może nie być chleba, a on zawsze jest przed igrzyskami – jak to mówi staropolskie przysłowie – najpierw chleb, potem igrzyska. Nikt nie będzie myślał o wydarzeniach sportowych, nie mając pieniędzy, a wiele klubów będzie miało z tym kłopoty. Drugą kwestią jest – czy oni przeżyją. Może to ich nauczy, aby inaczej podchodzić do funkcjonowania w sportowym biznesie – jakby nie było – trudnym. Niezależnie czy to się nam podoba, czy nie – w tym środowisku rządzą pieniądze. Jak ich nie będzie, to niestety sport nie będzie przedstawiał tych wartości, które skłaniałyby sponsorów do dokładania środków finansowych.

W tej sytuacji duże kłopoty ma Korona Kielce i Arka Gdynia, jednak w ich przypadku problemy zaczęły się znacznie wcześniej...

Mówi Pan o Koronie Kielce i Arce Gdynia, a mnie do głowy przychodzi jeszcze jeden zespół – Wisła Płock. Zaczną się niebywałe problemy, jak Orlen przestanie finansować. Tam na mecze przychodzi niespełna 1500 osób, a klub ma 10-milionowy budżet. Na pokaz tych „piłkarskich wypocin” nikt nie przychodzi. Jeżeli Pan założy restauracje i nikt do niej nie przyjdzie, bo serwuje Pan złe jedzenie, to logiczne jest, że za pół roku zamknie Pan biznes, będzie miał długi i jest po wszystkim. Tutaj jakimś cudem to wszystko się ciągnie. Kolejny klub, który przychodzi mi do głowy to Motor Lublin. Piękny stadion, a od lat nie potrafią awansować do 2 ligi. Włodarze miasta powinni wpaść na pomysł, aby podczas czasu posuchy w piłce lubelskiej, zrobić ten stadion obiektem żużlowym. Przyjdzie 30 tysięcy kibiców, będą mogli zobaczyć żużel na najwyższym poziomie, bo polska liga żużla jest najlepszą na świecie. Powinniśmy iść drogą biznesu i tam, gdzie on jest możliwy, należycie go wykorzystać, a nie trzymać się swoich miast, by dawać pieniądze na nieudaczników – kopaczy, którzy prezentują mierny poziom w 3 lidze. Niech mi Pan powie, jakim cudem – pomimo tego, że grają świetnie w piłkę – Raków Częstochowa będzie grał dalej w piłkę, jak nie mają swojego stadionu?

W tym klubie problemy sięgają nawet głębiej…

Nie będę się tutaj zagłębiał, bo nie mam takiego upoważnienia, żeby krytykować sposób zarządzania w tym klubie. Jednak podam jeszcze inny przykład, gdzie sytuacja, która tam się wydarzyła, po prostu w głowie mi się nie mieści. Śląsk Wrocław – piękny 50 tysięczny stadion, drużyna, w której za kadencji Pana prezydenta Dutkiewicza, dostali od podatników 90 milionów złotych. Bardzo duża kwota, a klub ma w dalszym ciągu długi. Trzeba byłoby zbadać sprawę, na co te pieniądze w tym klubie się rozeszły. Dla mnie to skandal, z którym my na co dzień żyjemy i mówimy, że „no, stało się”. Trzeba wyciągnąć wnioski i zobaczyć na co pieniądze przez tych nieudaczników zostały wydane. Wobec tych osób powinny zostać wyciągnięte konsekwencje. Jestem ciekaw czy Dutkiewicz albo ktokolwiek inny byłby skłonny dać swoje pieniądze na cokolwiek innego niż wyżywienie swojej rodziny. Wątpię w to. Najłatwiej wydaje się nieswoje środki i mamy tego jaskrawy przykład…

Byłby spory problem.

Byłby problem, bo żony tych Panów lałyby kijem bejsbolowym swoich mężów za głupotę. Ci Panowie wyszli z założenia, że nieswoje pieniądze można zmarnotrawić, a Śląsk Wrocław w dalszym ciągu jest zadłużony. Takich przykładów w naszej polskiej, piłkarskiej rzeczywistości możemy przytoczyć więcej. I my mamy Ekstraklasę powiększyć do 18 drużyn? Na podstawie czego? Lepszego finansowania klubów? Większej ilości kibiców? Niech Ci ludzie, którzy tak uważają schowają te swoje głupoty w cztery litery. W tym momencie nie stać nas na tyle drużyn w lidze, bo będzie to oznaczało zmniejszenie dochodów innych drużyn. Moja propozycja jest taka – 12 drużyn, 44 mecze. Więcej pieniędzy dla tych drużyn, które mają zaplecze treningowe, sportowe, gospodarczo-finansowe oraz młodzieżowe. Finansowana musi być również I-liga oraz II liga, jak to się dzieje w wielkich związkach piłkarskich, jak w Anglii czy w Niemczech. Po co nam w takim razie 18 drużyn i beznadziejne mecze typu – Korona Kielce – Wisła Płock? Uważam, że nawet rodziny piłkarzy na to nie patrzą, bo tam naprawdę nie ma na co patrzeć. Chcemy oglądać dobrą piłkę w wykonaniu polskich zespołów. Mnie się marzy, żeby liczyły się one w pucharach tak, jak mnie to się kiedyś udało z Widzewem. Obecnie jesteśmy pięć lat za murzynami..

Głównym tematem jest wznowienie Ekstraklasy. Ostatnio zapadła decyzja, że liga ruszy w ostatni weekend maja. Zdania były jednak podzielone, bo jedni chcieli zakończyć na obecnym stanie ligowym, drudzy chcieli dograć tylko te kilka kolejek do sezonu zasadniczego. Pana zdaniem obecny termin rozgrywek ligowych jest klarowny?

O to walczą wszyscy – Niemcy, Hiszpanie, Anglicy itd. Media nie podają, że w Bundeslidze drużyny do podziału mają jeszcze 600 milinów euro, więc będą robiły wszystko, by ten sezon dograć. A jak będzie trzeba to wynajmą Wieliczkę, by nawet w podziemiach dokończyć rozgrywki i zgarnąć pulę z praw telewizyjnych. To samo dzieje się w Polsce. Jestem absolutnie za tym, aby wznowić rozgrywki Ekstraklasy i rozegrać je do końca, by kluby dostały pieniądze z praw telewizyjnych, które pozwolą im dalej egzystować w piłce. Dla mnie byłoby głupotą kontynuowanie rozgrywek na niższych szczeblach, bo uważam, że należy grać tylko wtedy, kiedy można zarobić. Jednak nie jest to konieczne w przypadku, w którym trzeba będzie dokładać do organizacji meczu, wyjazdu, hoteli etc. Jak ich na to stać, to niech pieniądze stosownie oszczędzają, bo może się okazać, że w nowym sezonie nie będzie skąd ich pozyskać. Musimy być przygotowani na to, że dużo zespołów będzie się zastanawiało, czy ma to jeszcze w ogóle jakiś sens. Zawodnicy będą się zastanawiać, czy warto przychodzić do klubów, które nie będą im płacić pieniędzy. Znów będziemy świadkami sytuacji, w której drużyny podpisując kontrakty z zawodnikami, mają świadomość, że ich oszukają, ponieważ nie będą miały środków, aby im zapłacić. Okaże się wówczas, gdzie znajdzie się 12 drużyn w Ekstraklasie, które mają prawo w niej grać, a maksymalnie 8 drużyn, które będą mogły grać w I lidze. W II lidze z kolei może dojść do dramatycznej sytuacji, gdzie połowa klubów, a nawet 3/4 nie będzie w stanie przystąpić do rozgrywek. Wówczas przyjdą zespoły z 3. ligi (czwarty poziom rozgrywek), gdzie mają mecenasów, którzy są gotowi dawać pieniądze. Nasz futbol zostanie zresetowany i będą grać kluby, które rzeczywiście stać na funkcjonowanie. Jeśli będzie nas stać na bułkę z masłem, to powinniśmy się cieszyć. Jak nie, to musimy się cieszyć, że w domu znajduje się kawałek chleba.

UEFA oficjalnie zajęła stanowisko, że pod koniec sierpnia zostaną dokończone rozgrywki LM i LE. Czy lepiej nie byłoby, gdyby sezon został anulowany? Nie ma co ukrywać, że przemieszczanie się w tych warunkach po Europie to spore zagrożenie.

W grę wchodzą pieniądze, które kluby z elity mogą zarobić. Dlatego nie dziwie się takiemu podejściu do sprawy. UEFA jest bardzo słabą instytucją, bo brakuje im inwencji twórczej i pomysłowości w wielu kwestiach, aby te rozgrywki jakoś zabezpieczyć. Maseczkami to co najwyżej zabezpieczymy siebie oraz swoje rodziny, żeby ktoś z nas nie zaraził się katarem albo grypą. Nie uratujemy piłki, jak nie będziemy czegoś robić w tym kierunku. Sztywnie ustalone terminy na dzień dzisiejszy nie mają racji bytu. Jeśli Ci Panowie to wszystko tak doskonale wiedzą, to się się w trymiga udadzą do Las Vegas i zagrają w „black jacka”. Tam będzie łatwiej coś im ugrać niż mówić o przyszłości europejskiej piłki.

W związku z tą pandemią przesunięto ME na 2021. Czy to pod względem sportowym mocno coś zmieni? Jesteśmy w stanie się lepiej przygotować?

Od tego trzeba zacząć, ze jest to chora organizacja meczów w 2021 roku, aby rozgrywać je w 12 różnych krajach. Jest to spowodowany tym, aby wiele podmiotów, np. miasta wydawały pieniądze, a to nie jest nikomu potrzebne. Jest jeszcze trochę czasu, więc może ktoś wpadnie na pomysł, żeby oddać ten turniej w organizacje jednemu krajowi albo dwóm, jak to było chociażby w naszym przypadku i Ukrainy. Ten system, który jest zakładany, nie ma absolutnie żadnej racji bytu. UEFA musi szybciej pomyśleć niż my – fanatycy futbolu- żeby przywrócić ten turniej do dawnego systemu.

Wydaje się, że niektórzy piłkarze na tym stracą, bo Kamil Glik, Kamil Grosicki czy Łukasz Fabiański będą mieć po 34 czy 35 lat. I w ich wypadku o rok przesunięcie Euro robi zdecydowaną różnice.

Nie wiemy, czy oni zagraliby w tym roku, czy w przyszłym, bo będą kandydatami do tego, aby grać w kadrze i nie oznacza to, że będzie mieć murowane miejsce w pierwszym składzie, bo na ten moment ma je tylko Robert Lewandowski, o ile będzie zdrowy. Jeśli Ci zawodnicy sprawdzą się w oczach selekcjonera i będą nas reprezentowali, to osobiście mam wielką nadzieję, że każdy z nich, jak najlepiej będzie reprezentował nasz naród. Druga sprawą – czy rzeczywiście dadzą radę, na tyle, że uda nam się wyjść z grupy? Gdybym znał całkowitą odpowiedź na to pytanie, to moje miejsce byłoby u Copperfielda w Hollywood i nie rozmawiałbym z Panem.


Sporo dyskusji pojawia się w kontekście przedłużenia umowy Jerzego Brzeczka. Umowa wygasa 30 lipca i automatycznie zostanie przedłużona do grudnia. Istnieje ryzyko, że na Euro zagramy z innym selekcjonerem. Czy Pana zdaniem takie rozwiązanie jest słuszne?

Czytałem wypowiedzi wszystkich stron. Najgorsze dla mnie było to, że piłkarze zabierali głos. Kamil Grosicki, który ma umiarkowane zadanie w naszej reprezentacji i nie wiadomo, czy w przyszłym roku wystąpi, pisze, że stoi murem za Brzęczkiem. Nie ma się co dziwić, bo Kamil był na tym piłkarskim bocznym torze, a selekcjoner przywrócił go do życia. On siłą rzeczy musi być dozgonnie wdzięczny. Na ten moment nikt ze znawców piłki nie wie, czy będzie w stanie podołać wyzwaniu. Jerzy Brzęczek na boisku już nie zagra, a jedyne co może mieć, to szczęście, że wybierze w danym momencie zawodników, którzy będą w najlepszej dyspozycji. Czy taka forma zawodników wystarczy? Panie redaktorze, nikt o tym nie wie. Osobiście jestem za tym, aby Brzęczka nie zmieniać, bo przyjdzie nowa miotła i zacznie po swojemu zamiatać. Nowy trener będzie miał swoich doradców, którzy będą doradzać przez innych doradców, a na końcu wszyscy zrobimy oczy, kto w tej kadrze gra. Przypomni się kadra Franciszka Smudy i myśl – co tam za pajace byli powoływani (śmiech). Tak samo może być w przypadku, kiedy nowy trener będzie miał roku czasu, aby od nowa tę drużynę zbudować. Uważam, że rozpoczęta misja Brzęczka powinna być przez niego dokończona. W końcowym rozrachunku nie będzie to tylko sukces bądź porażka naszego selekcjonera, lecz także PZPN-u, bo przecież sam nie prosił o posadę. Moim zdaniem zrobi on wszystko, żeby zespół wypadł, jak najlepiej? A czy to wystarczy? Nikt o tym nie wie.

Rozmawiał Błażej Zięty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *