Niby wszyscy jesteśmy równi, ale kościół katolicki stoi ponad prawem – o hipokryzji w jakiej przyszło nam żyć

W społeczeństwie teoretycznie demokratycznym wszyscy jesteśmy równi. Powinniśmy mieć te same prawa i obowiązki. Od tej zasady jest wyjątek w postaci immunitetów dla organów tworzących i stosujących prawo. Mowa tutaj m.in o posłach, sędziach i prokuratorach. O ile w tych przypadkach jest to zrozumiałe, że aby stanowić prawo trzeba być częściowo wyłączonym z odpowiedzialności za podejmowane decyzje, o tyle gorzej, że istnieje jeszcze jedna instytucja, która ma szereg przywilejów i możliwość monopolizacji wielu dziedzin życia. Tym samym kompletnie wymykając się wszelakiej logice i porządkowi stanu rzeczy. Z przykrością stwierdzamy, że jest nią KOŚCIÓŁ KATOLICKI. Można odnieść wrażenie, że nie żyjemy w czasach trójpodziału władzy, bowiem istnieje jeszcze władza kościelna, której głos jest w naszej ocenie całkowicie niepotrzebny. Jeśli chodzi o moje prywatne poglądy to kościół mógłby w ogóle nie istnieć. Rozumiemy jednak, że ludzie w swej głupocie wolą pozbawiać się realnego wpływu własnego umysłu na rzeczywistość, oddając go rzekomo jakiejś sile wyższej. Ideologie lubią niestety przeważnie zawładnąć umysłami mas.

Zobaczcie sami.

Przyjmowanie darowizn bez konieczności odprowadzania podatków

Każda instytucja prowadząca zbiórki publiczne (stowarzyszenie, fundacja) nie tylko podlega obowiązkom sprawozdawczym, ale i podatkowym. W związku z tym przyjęta darowizna musi być zaksięgowana, rozliczona, ujęta w sprawozdaniu rocznym. Kościół jest oczywiście nieopodatkowany, ma przywilej pobierania od ludzi pieniędzy i nie musi ujmować tego w żadnych statystykach/rozliczeniach. To daje pole manewru do rozmaitych malwersacji finansowych na wyższym szczeblu hierarchii kościelnej, nie wykluczając możliwości wpuszczania w obieg środków nielegalnego pochodzenia, tzw. prania brudnych pieniędzy.

Konkluzja:

Uważamy, że kościół powinien być opodatkowany i powinien podlegać obowiązkowym rozliczeniom, jak każda inna instytucja.

Narzucanie wiary katolickiej poprzez chrzest

Nowo-narodzone dziecko nie ma jeszcze dostatecznego zrozumienia otaczającej je rzeczywistości. Dochodzi więc do sytuacji, w której wbrew jego świadomej woli zostaje mu monopolistycznie narzucona wiara chrześcijańska. To rodzi problemy natury ideologicznej, bowiem po osiągnięciu pełnoletności, a co za tym idzie nabyciu pełnej zdolności do czynności prawnej, ów ochrzczony człowiek może dojść do wniosku, że albo chce być ateistą, albo wyznawcą innej religii. Proces apostazji, czyli odstąpienia od wiary chrześcijańskiej jest trudny, żmudny i czasochłonny. Pojawia się tylko jedno zasadnicze pytanie, dlaczego wbrew czyjejś świadomej woli zostaje narzucony wybór jednej konkretnej religii?

Konkluzja:

Chrzest powinien być przyjmowany po osiągnięciu osiemnastego roku życia, kiedy dorosły człowiek ma  możliwość dokonania wyboru z teoretycznie pełnym zrozumieniem.

Możliwość wyboru tylko jednej religii w szkołach

Podobnie nie rozumiemy dlaczego w ogóle w polskich szkołach jest taki przedmiot jak religia (w domyśle religia katolicka). Sprawiedliwie i sensownie byłoby wprowadzenie obligatoryjnego przedmiotu, który nazywałby się „Wiedza o religiach i związkach wyznaniowych”. Powyższy nie miałby charakteru procesu indoktrynacyjnego, powiązanego z katolicyzmem. Nauczałby natomiast o wszelkich religiach świata – dając komuś wolność do wyznania, jak i wolność od wyznania. Wydaje mi się to sprawiedliwe i sensowne.

Konkluzja: Edukacja w Polsce daje monopol katolicyzmowi na nauczanie i werbowanie młodych ludzi w swe struktury.

Monopol na stanowienie świąt religijnych

Kolejny absurd dotyczy dni ustawowo wolnych od pracy. W dalszym ciągu nie rozumiemy dlaczego przedstawiciele jednej konkretnej religii mogą sprawić, że w teoretycznie demokratycznym państwie, gdzie wszyscy powinni mieć równe możliwości, kościół katolicki ustanawia własne święta i wpływa tym samym na życie ateistów czy wyznawców innych religii. Powoduje straty przedsiębiorcom, ogranicza wolność ludzi poprzez ustanawianie dni wolnych od pracy. Niewyobrażalne są jakieś śmieszne procesje na ulicach, tamujące ruch karetkom ratującym ludzkie życie. Dla nas to jest niewyobrażalne.

Konkluzja: święta kościelne powinny być fakultatywne, a nie obligatoryjne i nie powinny być dniami wolnymi od pracy.

Przedstawiciele państwa watykańskiego dyktują warunki w innych krajach

Wspierania przedstawicieli państwa obcego w innym kraju to trochę jak wspierania okupanta. Jeśli przyjąć, że Kościół Katolicki majątek ma teoretycznie wspólny, to płacąc darowizny na rzecz kościoła wspiera sie państwo watykańskie, mające swych przedstawicieli na terenie np. Rzeczpospolitej.

Konkluzja wydaje się być oczywista.

Wciąż niedostateczna odpowiedzialność kościoła za przestępstwa księży

Ona zaczyna na całe szczęście pomału funkcjonować. Problem jest jednak w tym, że teoretycznie zadośćuczynienie wypłacane jest z darowizn wiernych. Dochodzi więc do absurdu, że ksiądz zgwałci jakaś kobietę, a wierni zapłacą z tego tytułu zadośćuczynienie. Czyli konkludując:  wiara w Boga jest bezcenna, pokładanie nadziei również, za seks księdza z nieletnią dziewczyną – zapłacisz kartą Mastercard (lub gotówką na tacę).

Podczas pracy w jednej z parafii w woj. zachodniopomorskim ksiądz B. podstępnie wywiózł z domu 13-letnią wówczas Katarzynę i przez kilkanaście miesięcy więził i gwałcił w swoim mieszkaniu. Został za swoje czyny skazany na 4 lata więzienia. Został wydalony ze stanu duchownego. W październiku 2018 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał wyrok przyznający milion złotych zadośćuczynienia i 800 zł miesięcznie dożywotniej renty kobiecie.

Temat podgrzał wówczas śp. biskup Tadeusz Pieronek, który w telewizji powiedział, że nie ma podstaw prawnych do wypłacania przez Kościół odszkodowań ofiarom księży pedofilów, gdyż „nie grzeszy Kościół, a człowiek”, więc tylko na nim powinna spoczywać odpowiedzialność finansowa.

Pełnomocnicy Towarzystwa Chrystusowego nie zgodzili się z wyrokiem i złożyli skargi kasacyjne do Sądu Najwyższego.

Sąd Najwyższy oddalił (częściowo odrzucił) obie skargi kasacyjne, co oznacza, że nie zostały one uwzględnione, a w mocy pozostają konsekwencje wynikające z wyroków Sądu Okręgowego w Poznaniu i Sądu Apelacyjnego w Poznaniu.

SN orzekając na posiedzeniu bez publiczności (niejawnym) stwierdził, że w razie powierzenia przez instytuty zakonne duchownym zakonnym lub zakonnikom czynności służbowych, do odpowiedzialności za szkody przez nich wyrządzone przy wykonywaniu tych czynności, ma zastosowanie art. 430 kodeksu cywilnego.

Przepis ten stanowi, że jeżeli sprawca szkody czy krzywdy działał w celu osobistym (dla korzyści osobistej), a wykonywanie powierzonej czynności służbowej umożliwiło mu wyrządzenie szkody, jego zwierzchnik nie może skutecznie podnieść zarzutu, że podwładny wyrządził szkodę tylko przy sposobności (przy okazji) realizacji powierzonych zadań.

Powyższe wszystkie przesłanki prowadzą niestety do smutnego wniosku – kościół katolicki w Polsce, zwłaszcza jako silne zaplecze w postaci elektoratu obecnej partii rządzącej, stanowi wręcz czwarta władzę, mając monopol na dyktowanie wszystkim ludziom jak żyć i co robić. Problem w tym, że nie każdy w Polsce jest zagorzałym katolikiem i wielką niesprawiedliwością jest wymuszanie by niewierzący lub wyznawcy innych religii mieli podporządkowywać się normom katolickim, w tym konsekwencjom dni wolnych od pracy. Rozumiemy święta państwowe – dotyczą obywateli i ich celebracja wynika poniekąd z tego, że każdy z nas ma obywatelstwo polskie lub mieszka i żyje tutaj. Nigdy natomiast nie zaakceptujemy, aby jedna konkretna ideologia, niszcząca umysły ludzi, mówiła wszystkim bez wyjątku, jakie są ich prawa lub obowiązki.

Marcin Szymański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *