Bożydar Iwanow dla Piszemy z Sensem: Trzeba myśleć realnie żeby na Euro w grupie zająć trzecią lokatę

Z komentatorem Polsatu Sport porozmawialiśmy na wiele piłkarskich tematów. Zobaczcie sami.

Niespodziewana epidemia Koronawirusa sprawiła, że teraz wszystko się zmieni. Jak Pana zdaniem cały ten zastój wpłynie na stan polskiej piłki?

Pod kątem reprezentacyjnym futbol znacząco się nie zmieni, oprócz terminu mistrzostw, które zostały przesunięte na przyszły rok. Sytuacja selekcjonera nie ulegnie większej zmianie, natomiast można się jedynie zastanawiać, jak będzie wyglądała forma oraz sytuacja wśród starszych zawodników. Z pewnością zmieni się sytuacja finansowa wielu klubów ekstraklasowych, I – Ligi, II-ligi. Zobaczymy czy w ogóle ten sezon będzie można zgodnie z planem dokończyć, bo w przypadku powikłań, zakażeń większej liczby zawodników, istnieje zagrożenie, że sezon zostanie przerwany. Wtedy pojawi się problem z przelaniem transzy i innych należności dla klubów wynikających z praw telewizyjnych.  Nie zgadzam się jednak z opinią, że ten nasz rynek piłkarski się wyczyści i że już nie będziemy sprowadzać tylu zagranicznych piłkarzy słabej jakości. Pojawiają się głosy, że z racji tego, że epidemia występuje na całym świecie, to za chwilę piłkarze z Hiszpanii, czy Ameryki Południowej mogą szukać zatrudnienia w naszym kraju, bo w tych miejscach piłkarze są słabo opłacani na poziomie niższych szczebli rozgrywkowych. Sytuacja jest bardzo rozwojowa, więc za wcześnie jest, aby o tym teraz głośno mówić. Jeszcze nie wznowiliśmy ligi, a agenci, z którymi rozmawiałem sami nie wiedzą, jak to będzie wyglądało. W tym momencie snucie jakiejś tego typu opinii jest, jak wróżenie z fusów i dopiero w granicach połowy lipca, początku sierpnia, będziemy mądrzejsi o doświadczenie. Najważniejszą rzeczą w tym momencie jest dokończenie rozgrywek. 

Pana zdaniem rynek transferowy w całej Europie się znacząco zmieni? Uli Hoenes powiedział, że o transferach wartych 100 milionów euro możemy na dobre zapomnieć. 

Będzie to uzależnione od sytuacji finansowej poszczególnych klubów. Wydaje mi się, że wszystkie te kluby, które są finansowane przez arabskich szejków takie jak: PSG czy Manchester City, nie będą specjalnie musiały się liczyć z większymi z kosztami. Choć nie wiadomo, jak nieobecność „The Citizens” w europejskich pucharach wpłynie na ich egzystowanie. Ale inwestować będą chcieli, przede wszystkim dlatego, że będą starać się za wszelką cenę, aby w kolejnym sezonie „odbić” Liverpoolowi mistrzostwo Anglii. Pytanie też jest – czy piłkarze będą chcieli chętnie do tego klubu przychodzić? Z pewnością City będzie na nich stać. Bayern nie wydawał zbyt wielu pieniędzy w porównaniu z angielskimi klubami, choć ostatnio kupili kilku piłkarzy za wielkie sumy. Bundesliga jest ligą bardzo wiarygodną i spełniającą warunki „fair play”. Ten kryzys na pewno dotknie Real i Barcelonę, bo wiemy, żeprzychody tych zespołów są duże, ale wydatki też ogromne. Kluby, które są prowadzone w bardzo logiczny i rozsądny sposób oraz te finansowane przez arabskich szejków, nie odczują dotkliwie konsekwencji spowodowanych zaistniałą sytuacją. Jest wiele znaków zapytania i zobaczymy, jak to będzie wyglądać, kiedy to wszystko ruszy. Tak, jak w innych dziedzinach życia każdy kryzys powoduje obniżkę cen ze względu na mniejszy popyt.

Wspomniał Pan, że pod względem reprezentacyjnym pandemia znacząco nie wpłynie. Na co stać w przyszłym roku tak naprawdę reprezentację Polski? Jesteśmy w stanie powtórzyć ćwierćfinał, jak na poprzednich mistrzostwach Europy za kadencji Adama Nawałki? 

Mamy trudniejszą grupę niż cztery lata temu, bo mamy Hiszpanie i Szwecję. Z całym szacunkiem dla Ukrainy, ale podczas Euro 2016 nie byli tak mocnym zespołem, jak na poprzednich imprezach z ich udziałem, czy podczas samych eliminacji do MŚ 2014, gdzie przegraliśmy z nimi dwukrotnie za kadencji Waldemara Fornalika. Pamiętamy w jakiej dyspozycji była Irlandia Północna, a w ostatnich latach ten zespół na mundial nie potrafił się zakwalifikować. Występ na Euro był możliwy w ich przypadku, tylko dlatego, że w tym turnieju może wystąpić więcej drużyn niż w przypadku ekip z naszego kontynentu na mundialu. Wciąż nie znamy czwartego rywala więc  tym momencie trudno prorokować, kto nim będzie.

W moim odczuciu Hiszpania i Szwecja są trudniejszymi rywalami niż Niemcy czy Ukraina, z którymi mierzyliśmy się cztery lata temu. Zawsze mieliśmy problemy z drużynami skandynawskimi a także z Hiszpanią, więc patrząc teoretycznie na ich klasę, są to drużyny mocniejsze o tych, z którymi graliśmy we Francji. Oczywiście możemy marzyć o drugim miejscu, jednak trzeba realnie myśleć o tym żeby zająć trzecią lokatę, gdzie cztery najlepsze zespoły z tych miejsc awansują do fazy pucharowej. Tam może się wydarzyć się wszystko, decyduje forma dnia itd. Pamiętamy, jak wyglądały poprzednie mistrzostwa Europy, gdzie mogliśmy przegrać w rzutach karnych ze Szwajcarami, ale tez w ćwierćfinale mogliśmy w pierwszej połowie rozstrzygnąć na naszą korzyść mecz z Portugalią. Po wyjściu z grupy zabawa zaczyna się na nowo i ciężko wskazać jakiekolwiek typy. 

Na tamtym Euro wielu naszych zawodników było w bardzo dobrej dyspozycji i przed turniejem, a nawet w jego trakcie, zmieniało barwy klubowe na lepsze drużyny.  W ostatnim sezonie błyszczał Krychowiak i był w podobnej dyspozycji, jak przed Euro, kiedy był wyróżniającą się postacią Sevilli, co zaowocowało transferem do PSG. Musimy zwrócić uwagę na boki obrony, bo nie ma Łukasza Piszczka, a zawodnikom grającym na jego pozycji daleko do jego piłkarskiej klasy. Możemy zastanawiać czy w takiej samej dobrej dyspozycji będzie Arkadiusz Milik, który swoje zadanie we Francji wykonał. Świetny turniej zaliczył Kuba Błaszczykowski, a zawodnicy, którzy grają obecnie na skrzydłach, musielibysię niezwykle się postarać, aby zagrać tak, jak on wtedy. Mamy jeszcze rok czasu, więc może się tutaj wszystko jeszcze zmienić. 

Mamy niektórych wiekowych piłkarzy takich, jak Kamil Grosicki, Kamil Glik czy Łukasz Fabiański. . Wydaje się,że ta roczna przerwa wpłynie na ich dyspozycję, bo będą o rok starsi, a taki czasu w ich wypadku robi dużą różnicę. 

Z pewnością tak będzie. Wojciech Szczęsny będzie raczej pierwszym bramkarzem, więc Łukasz Fabiański będzie musiał się pogodzić z rolą rezerwowego. Mamy wielu kandydatów do gry na tej pozycji wśród wielu młodych zawodników, dlatego o pozycje bramkarza nie ma co się martwić. Kamil Glik zagrał bardzo dobry turniej na Euro 2016 i tworzył zgrany duet z Michałem Pazdanem, który rósł przy jego boku. Brak Kamila na początku mundialu  kompletnie nas rozmontował. Jak oglądałem ostatni mecz Łukasza Piszczka w roli trzeciego środkowego obrońcy, to żałowałem, że zrezygnował z gry w reprezentacji. Oczywiście gdyby był ustawiony jako typowy stoper, to pewnie by tak dobrze sobie nie radził, ale widząc go w akcji taka myśl do głowy mi przyszła. Tym bardziej, że teraz przedłużył umowę z klubem i będzie w dalszym ciągu grał na wysokim poziomie. Rok w przypadku Kamila Grosickiegoto dużo i jestem ciekaw, jak będzie wyglądała sytuacja u niego w klubie, jak WBA awansuje do Premier League. Wiadomo, że awans do angielskiej ekstraklasy powoduje, że kluby sprowadzają lepszych zawodników. Dlatego dużo będzie zależeć od tego, jak będzie wyglądała jego sytuacja w drużynie.

Logiczne jest, że powołania w przyszłym roku będą wyglądać zupełnie inaczej niż wyglądałyby w tym roku. Kto Pana zdaniem najbardziej zyska na powołaniach?

Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja po kontuzji Krystiana Bielika. Doznał bardzo ciężkiego urazu, więc istotnym jest, jak szybko będzie wracał do swojej optymalnej dyspozycji, bo w eliminacjach bardzo dobrze się nam zaprezentował. Po kontuzji wróci Dawid Kownacki, z tym że jeszcze nie widziałem tego piłkarza w kadrze w takiej formie, żebym mógł powiedzieć – „Wow. Ten chłopak zrobi karierę na Euro”. Różnie z tym może być, bo pamiętamy, jak się fascynowaliśmy cztery lata temu Bartoszem Kapustką, a gdzie on jest teraz.  Dawid będzie mógł stworzyć konkurencje na skrzydle, mimo że jest napastnikiem, bo pozycja Roberta Lewandowskiego będzie niepodważalna. Bardzo dużo mówimy oKrzysztogie Piątku, ale to Arkadiusz Milik jest napastnikiem numer dwa w naszej reprezentacji. Za te ostatnie lata bardziej cenie Milika niż Piątka wokół którego zrobił się szum medialny z racji fantastycznej postawy w Genoi i transferze do Milanu. Jestem  ciekaw rozwoju Sebastiana Szymańskiego czy rzeczywiście na dłuższą metę będzie współliderem środka pola. Kadra Jerzego Brzęczka była w pewnym stopniu zamknięta, a sam chciał próbować nowych postaci w tych marcowych meczach towarzyskich, choć mam wrażenie, że jednak bardziej zgrywalibyśmy zespół na mistrzostwa Europy. Oprócz Michała Karbownika nie widzę innego zawodnika, który mógłby z marszu wejść do składu. Ale i w jego wypadku sytuacja się zmieniła. Jako piłkarz Legii na EURO by pojechał. A jak będzie wyglądała jego klubowa forma za rok? Gdzie i czy będzie grał? Niewiadoma.  

Wielu ekspertów uważa, że szansę powinien dostać Karol Świderski, ponieważ błyszczy on w barwach PAOK-u Saloniki w Grecji. 

Pytanie jest – ilu napastników będzie jechało na mistrzostwa? Na tej pozycji mamy mocną grupę zawodników – Lewandowski, Milik, Piątek, Kownacki. Warto tego zawodnika spróbować, bo to, że dużo bramek strzela w Grecji, nie oznacza, że dobrze wkomponuje się w reprezentację i czy będzie pasował do koncepcji Jerzego Brzęczka. Dużo tutaj jest współrzędnych, aby piłkarz, który dobrze sobie radzi w klubie, mógł odnaleźć się w zupełnie innym gronie zawodników. 

Wiele kontrowersji jest wokół rozgrywek Ligi Mistrzów, które finalnie mają się zakończyć w sierpniu. Czy rozgrywki Ligi Mistrzów powinny być kontynuowane? Zagrożenie przemieszczaniem się jest spore. 

Jeśli loty wakacyjne mają ruszyć pod koniec czerwca, a w niektórych krajach wcześniej, to nie widzę problemu, aby piłkarze mogli się przemieszczać. Dla klubów nie stanowi problemu wynajęcie czarteru a potem autobusu, który bezpiecznie dowiezie zawodników do hotelu czy na trening. UEFA dobrze zrobiła, że przesunęła to na sierpień, żeby rozgrywki ligowe mogły się zakończyć się bez przeszkód. Kluby będą chciały dokończyć Ligę Mistrzów z wiadomych względów. Pytanie – co z tymi klubami, które się nie palą do tego, aby wystąpić w ChampionsLeague czy Lidze Europu, jak Inter Mediolan czy Atalanta Bergamo, bo wiadomo, że sytuacja związana z pandemią koronawirusa w tym regionie Włoch jest zupełnie inna. Osobiście chciałbym, aby sezon został dokończony – z wiadomych względów – my jako Polsat pokazujemy Ligę Mistrzów. Mecze bez kibiców to dla mnie mordęga, ale wszyscy cierpimy z tego powodu, więc wszyscy musimy się z tym pogodzić, bo nie mamy na to wpływu.  

Wielu uważa jednak, że rozgrywki Ligi Mistrzów i tak powinny zostać anulowane ze względu na sytuację Olympique Lyon. Zakończyli oni już rozgrywki ligowe we Francji i 3 miesiące będą bez rytmu meczowego i może to wpłynąć na losy dwumeczu. Pamiętajmy, że wygrali oni w pierwszym spotkaniu z Juventusem 1:0. 

To, że wygrali 1:0 nie oznacza, że w normalnych warunkach bez epidemii wyeliminowaliby w drugim meczu Juventus Turyn. Sytuacja jest dla każdego kraju inna. PSG jest też w takiej samej sytuacji, co Lyon i jest to rzeczywiście dziwne. Trzeba się jednak zastanowić co jest lepsze – przerwać to i nie grać, czy może jednak dokończenie rozgrywek, mając na uwadze okoliczności, jakie teraz mamy. 

W trakcie epidemii zmienili się właściciele w Wiśle Kraków? Uważa Pan, że trio Błaszczykowski-Królewski-Jażdżyński będzie w stanie długofalowo wyciągnąć Wisłę z dołka?

Słyszałem wiele różnych głosów na temat Wisły Kraków, że nie płacą tam pieniędzy od stycznia. Weryfikowałem to. Usłyszałem, że jednak płacą, więc opieram się na doniesieniach z jednej czy drugiej strony. Ciesze się, że w Wiśle podobnie, jak w Arce Gdynia – gdzie klub przejął syn Jarosława Kołakowskiego – będą się zajmować ludzie, którzy znają się na piłce, mający odpowiednią wiedzą i to – „knowhow”. Wiele klubów w Polsce, które wydawały się nam bardzo dobrze poukładane były źle zarządzane przez ludzi, którzy mieli aspiracje, aby kierować piłką, natomiast fachowości z ich strony nie było. Jeśli będą się polską piłką klubową zajmować właściwi ludzie, którzy się na niej znają, to o los takich zespołów jestem spokojny.

Specjalizuje się Pan w holenderskiej piłce. Tak się czasem zastanawiamy – żaden inny kraj nie miał takiego potencjału w kreowaniu wybitnych trenerów. Hiddink, Van Gaal, Beenhakker, Advocaat, Van Basten, Van Bommel, Cruijff, Huub Stevens oraz wielu innych– same legendy. Pracowali na całym świecie I odnosili sukcesy. Co jest takiego  Pana zdaniem w holenderskiej myśli szkoleniowej, że jest w stanie oczarować każdego na świecie?

Przede wszystkim wynika to z pomysłu na grę, która jest oparta na futbolu ofensywnym, atrakcyjnym i na wszechstronności piłkarzy, którzy mogą zagrać w różnych systemach. Wiadomo, że Holendrzy grają systemem 1-4-3-3 poza Luisem Van Gaalem, który na MŚ zastosował inny manewr – zagrali na trzech środkowych obrońców, dwa wahadła, dwóch środkowych pomocników i dwóch środkowych napastników, bo grali z przodu Van PersieorazRobben.  Kształtuje się tam piłkarzy w odpowiedni sposób – piłkarze są wszechstronni i przyjemnie się to ogląda. Nie wszyscy jednak w wielkich ligach robią karierę, bo np. DavyKlaassen, który niespecjalnie sobie w tych mocniejszych ligach poradził po odejściu z Ajaxu. Jest koncepcja i pomysł rozwoju tych zawodników, jak w Ajaxie, gdzie piłkarze rok w rok podnoszą swoje umiejętności. Więc nawet jeśli ten klub swoich zawodników sprzedaje, achwilę później wprowadza zawodnika z zespołu młodzieżowego i nie wygląda on wcale gorzej niż ten, który został sprzedany za miliony euro. Choć teraz, Ajax  po odejściu dwóch kluczowych zawodników – De Ligt i De Jonga wcale także dobrze się nie prezentował, choć na to wpływa wiele czynników. Tym klubem zarządzają byli piłkarze – od zarządu, dyrektorów, trenerów młodzieży itp. W Feeyenordzie czy w innych klubach wygląda to podobnie. Tak jak mówiłem w przypadku Wisły Kraków – całą materią zajmują się ludzie, którzy w futbolu zjedli zęby i może przyniesie to owoce. 

Rozmawiał Błażej Zięty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *