
Wojna nie wybucha nagle. Zwykle tli się długo – w wypowiedziach, w nalotach „prewencyjnych”, w decyzjach podejmowanych na odległość. Gdy rakieta spada na szpital, a miliony ludzi szukają Internetu, by dowiedzieć się, czy ich kraj jeszcze istnieje – świat zatrzymuje się na chwilę. I tylko na chwilę. Bo w tle toczy się coś większego: gra interesów, wpływów i pozornej odpowiedzialności. To opowieść o Iranie, Izraelu i USA – ale także o granicach cynizmu, o tym, co jeszcze możemy nazwać bezpieczeństwem, i o tym, gdzie kończy się polityka, a zaczyna bezwzględność.
Na krawędzi eskalacji. Iran, Izrael i amerykański dylemat
W połowie czerwca 2025 roku świat po raz kolejny stanął w obliczu groźby otwartego konfliktu zbrojnego na Bliskim Wschodzie. Po izraelskim nalocie na cele w Iranie – w tym obiekty związane z programem jądrowym i kwaterą Gwardii Rewolucyjnej – Teheran odpowiedział ostrzałem rakietowym, którego kulminacją był atak na izraelski szpital Soroka w Beer Szewie. Strona izraelska mówi o aktach agresji; strona irańska – o odwecie. A cały region – jak i mocarstwa – zaczynają kalkulować potencjalne konsekwencje tego starcia.
Iran: strach, chaos i blackout
W wyniku izraelskiej operacji lotniczej, nazwanej „Rising Lion”, zginęło co najmniej kilkunastu wysokich rangą oficerów Gwardii Rewolucyjnej oraz kilku naukowców jądrowych. Ale to nie tylko militarne straty dotykają Iran. Ponad 100 tysięcy mieszkańców Teheranu zaczęło uciekać na północ kraju – do prowincji Gilan, Mazandaran i Alborz. Ucieczka spowodowała paraliż dróg, braki paliwa i wzrost paniki. Dodatkowo irańskie władze zdecydowały się niemal całkowicie wyłączyć internet – dostęp do sieci spadł o 97%, co znacząco ograniczyło przepływ informacji i pogłębiło chaos.
Izrael: atak na szpital i reakcja społeczna
Iran nie pozostał dłużny. W ramach odwetu ostrzelano południowy Izrael – jedna z rakiet trafiła bezpośrednio w szpital Soroka, powodując dziesiątki rannych i wywołując szok społeczny. Władze izraelskie jednoznacznie zakwalifikowały atak jako potencjalne zbrodnie wojenne. Choć personel szpitala zdążył ewakuować część pacjentów, straty są znaczące – zarówno materialne, jak i symboliczne. To pierwszy przypadek od dekad, gdy obiekt medyczny o tak strategicznym znaczeniu stał się celem ataku balistycznego.
USA: między sojuszem a eskalacją
Administracja Stanów Zjednoczonych publicznie wyraziła poparcie dla prawa Izraela do samoobrony, lecz jednocześnie wzywa obie strony do powściągliwości. Waszyngton rozważa scenariusz dalszego wsparcia: od udostępnienia danych wywiadowczych po realne zaangażowanie militarne – decyzja ma zapaść w ciągu najbliższych dni. W grę wchodzi również presja dyplomatyczna na państwa trzecie (Katar, Turcja, Szwajcaria), by umożliwiły utworzenie korytarzy humanitarnych i ewakuacji cywilów.
Gra o cały region
To, co zaczęło się jako bezpośrednie starcie irańsko-izraelskie, może w krótkim czasie zamienić się w szerszy konflikt. Hezbollah już podnosi gotowość bojową w południowym Libanie. W Jemenie Houthi również wysyłają sygnały o możliwości wsparcia „frontu oporu”. Państwa Zatoki Perskiej, z jednej strony związane z USA i Izraelem, z drugiej – zaniepokojone destabilizacją regionu – apelują o powściągliwość, nie chcąc narazić własnej infrastruktury energetycznej na uderzenia.
Cierpią cywile – znów
W obliczu narastającego napięcia cierpią ci, którzy nie mają wpływu na decyzje polityczne. Irańczycy pozbawieni internetu, dostępu do leków i możliwości ewakuacji. Izraelczycy szukający schronienia przed ostrzałem. Świat po raz kolejny obserwuje, jak interesy narodowe, ideologie i geopolityka wygrywają z godnością ludzką. O ile państwa prowadzą wojnę strategiczną, o tyle jej skutki są głęboko osobiste i dramatyczne – na poziomie zwykłych rodzin, dzieci, pacjentów.
Scenariusze: co dalej
W perspektywie krótkoterminowej można spodziewać się kolejnych wymian ognia. W średniej – możliwego impasu, gdzie żadna ze stron nie osiągnie przewagi, lecz nie zdecyduje się również na całkowitą deeskalację. W długofalowym ujęciu zagrożenie polega na tym, że wojna ta wpisze się w ciąg permanentnych napięć, zrywając kruche relacje dyplomatyczne i tworząc nową „żelazną kurtynę” Bliskiego Wschodu.
Marcin Szymański