
W sobotni wieczór 14 czerwca 2025 roku TV Republika opublikowała materiał, który wstrząsnął polską sceną polityczną. Nie chodzi tu jednak o „kolejną aferę”, jakich wiele w medialnym krwioobiegu, ale o coś głębszego. O ujawnienie mechanizmów, które miały pozostać zakulisowe. O bezlitosny rzut światła na ludzi, którzy przez lata byli beneficjentami systemu, a dziś udają moralistów.
Donald Tusk i Roman Giertych. Dwaj ludzie z przeciwnych biegunów retorycznych, ale z dziwnie zbieżnymi interesami. Nagranie z 2019 roku, którego autentyczność potwierdza sam Giertych, ukazuje kulisy spotkań, które w żadnym wypadku nie miały ujrzeć światła dziennego. Nagranie to, jak twierdzi sam zainteresowany, zostało wykonane przy pomocy Pegasusa – oprogramowania operacyjnego CBA. Czy to prawda? Tego dziś nie rozstrzygniemy. Faktem jest, że Giertych przyznał, iż rozmowa miała miejsce, a TV Republika – jako pierwsza i jedyna – miała odwagę ją ujawnić. To nie przypadek.
W świecie, w którym większość mediów prywatnych zachowuje się jak PR-owe ramię obecnej władzy, TV Republika spełnia dziś funkcję nie tyle stacji telewizyjnej, co strażnika archiwum narodowego rozsądku. To tam, a nie w radiowej Trójce, nie w TVN24, nie w Onetach i Gazetach Wyborczych, słyszymy głosy, które nie zostały przefiltrowane przez ideologiczną cenzurę lub korporacyjny PR. TV Republika nie boi się pokazać rozmowy, w której padają niewygodne słowa, śliskie sugestie i interesy, które z moralnością mają niewiele wspólnego.
Sztuka polega na tym, by nie zgubić kontekstu. Nagranie pochodzi z 2019 roku. Było znane służbom, ale nie było znane opinii publicznej. Przetrwało, nie zostało zniszczone, jak twierdzi Giertych – i w końcu wypłynęło. Nie ma znaczenia, kto fizycznie je ujawnił. Znaczenie ma tylko jedno: że zostało pokazane Polakom. I że zostało to zrobione w sposób uczciwy, bez montażu, bez emocjonalnej manipulacji, bez prób retuszowania rzeczywistości. To styl TV Republika. Nie cukrują, nie ukrywają, nie pytają mainstreamu o zgodę.
Tusk i Giertych to duet, który przez wiele lat istniał tylko w alternatywnych scenariuszach. Aż do dziś. Bo dzisiejsza polityka to nie tylko spór o program. To wojna narracji, wojna o prawdę, która nie zniknie tylko dlatego, że ktoś powie: „to było dawno”. Jeśli w nagraniu słychać więcej strategii niż szczerości, więcej kalkulacji niż idei – to mamy obowiązek jako obywatele to ocenić. Oceniać nie tylko intencje, ale skutki. Nie tylko wypowiedzi, ale całe ich tło.
Zasługujemy na media, które nie będą się bały pokazywać prawdy. I dlatego, jako redaktor, obywatel i publicysta, dziękuję TV Republika – za to, że nie boją się przekraczać granicy komfortu polityków. Bo właśnie tam zaczyna się dziennikarstwo. I właśnie tam kończy się PR.
Polska nie potrzebuje redakcji, które będą zamykać temat, zanim stanie się niewygodny. Polska potrzebuje redakcji, które będą zadawać pytania, zanim inni zrozumieją, że trzeba się bać.
TV Republika nie zagrała tej taśmy po to, by zaatakować. Zagrała ją po to, by pokazać. Różnica między jednym a drugim jest ogromna.
Marcin Szymański