Wirtuoz, który nie patrzył na pieniądze

Mógł grać w Realu Madryt, Barcelonie, Manchesterze United czy Juventusie Turyn, który trzykrotnie dawał mu kosmiczne warunki. On zamiast wielkiej sławy i pieniędzy wybrał klub, który w sercu kochał i miasto, w którym dobrze się czuł, pomimo wielu przykrości. Słowak został legendą SSC Napoli, ale również światowego futbolu ze względu na identyfikację z klubem i wartości, które prezentował nie tylko jako piłkarz, lecz także jako człowiek.

Marek Hamsik jako 17 latek zadebiutował w Serie A, jeszcze w barwach Brescii Calcio w sezonie 2004/2005. W młodym wieku stał się gwiazdą tego zespołu, natomiast jego transfer do Napoli był dziełem przypadku. W sezonie 2006/07, kiedy Napoli awansowało z Serie B do Serie A, skauci klubu oglądali jednego gracza ekipy z Lombardii, jednak nie spełnił on ich oczekiwań, natomiast uwagę zwrócił Słowak. Parę tygodni później podpisał kontakt z klubem spod Wezuwiusza.

Nikt nie spodziewał się, że klub SSC Napoli będzie gigantem na Półwyspie Apenińskim i po Juventusie będzie najprężniej działającą firmą. Hamsik szybko przyczynił się do sukcesów „Azzurrich”, bo na nim Walter Mazzarri zbudował środek pomocy. Słowak stał się nieodzowną postacią, będąc głównym konstruktorem akcji i motorem napędowym drużyny. Był on znany ze szybkości, dobrego rozegrania i doskonałych strzałów z dystansu. Wówczas Napoli miało naprawdę fajną piłkarską kapelę: Cavani, Lavezzi, Inler, Maggio, Behrami, Morgan De Santcis. Wszyscy oni są piłkarzami, których sympatykom futbolu przedstawiać nie trzeba. A magiczny tercet Hamsik – Cavani – Lavezzi, był postrachem całej piłkarskiej Europy.

Hamsik był kojarzony nie tylko z dobrej gry, ale i też fryzury. Miał charakterystycznego irokeza z lat 80-tych, charakteryzującego się długim paskiem wzdłuż głowy i niemalże do zera wygolonymi bokami. Dochodziło do takich śmiesznych sytuacji, że gdy kamera z drugiej strony boiska, pokazywała zawodników, to wszyscy byli rozmazani, jednak Hamsik był rozpoznawalny. Ponadto jako człowieka cechowała go skromność i lojalność, co nie oszukujmy się w dzisiejszych czasach jest to rzadką cechą, zwłaszcza u piłkarzy. Od kilkunastu lat jest związany ze znaną modelką Martiną Franovą, z którą ma syna. Patrząc na jego wygląd nikt nie przypuszczałby, że może być prywatnie tak ułożony.

W 1993 roku nastąpił rozpad Czechosłowacji, gdzie wcześniejszy teren podzielił się na Czechy i Słowację. Siłą rzeczy kraj popularnego „El Mareqiaro” nie miał zbyt wielu okazji aby wystąpić na wielkim turnieju i dopiero mundial w 2010 roku w RPA zaowocował pierwszym występem na poważnym czempionacie. Wielką i zarazem fundamentalną rolę odegrał tutaj Hamsik, który był najlepiej asystującym piłkarzem w całej drużynie. W tych eliminacjach Słowacy wygrali z nami, pokazując, gdzie jest nasze miejsce w szeregu. Zaczęto porównywać go do Pavla Nedveda ze względu nie tylko na pozycję, narodowość i styl gry, ale na przebojowość oraz fakt, że w młodym wieku został kapitanem. Tuż przed mundialem na Słowacji wyszła książka piłkarza pt „Najmłodszy kapitan narodowej reprezentacji”.

Już po samym mundialu dostawał wiele ofert, aby odejść z Napoli.Trzykrotnie był bliski przejścia do największego wroga – Juventusu. Głównie za sprawą tego, że dyrektorem w turyńskim klubie był wówczas Pavel Nedved. Wielu myślało, że Słowak skorzysta z tej oferty ze względu na fakt, że bajecznie grający niegdyś Czech był jego idolem. Tak się nie stało, choć media twierdzą, że raz było bardzo blisko w 2011 roku, jednak zapał „Bianconerich” zgasił Aurelio De Laurentiis, który oczekiwał astronomiczną kwotę. Ponadto dostał też oferty właściwie ze wszystkich czołowych klubów – Barcelony, Realu, Manchesteru United, Chelsea, Manchesteru City, Bayernu i PSG. Jednak do końca swojej wielkiej kariery został w Neapolu.

Hamsik za żadne dobrodziejstwa tego świata nie chciał odejść z Napoli. Mimo, że warunki egzystencjalne nie były najlepsze – Neapol bardzo przestępcze miasto w Europie, zadziorni kibice i ekscentryczny prezes, Aurelio De Laurentiis. Te trzy czynniki sprawiają, że niejeden piłkarz po roku zastanawiałby się, co tu jeszcze robi, a on pozostał. Tym bardziej może robić to wrażenie, bo niejednokrotnie doświadczał ze strony kibiców czy ludzi z Neapolu wiele przykrości. Najbardziej radykalnym przykładem było zdarzenie przed ważnym meczem Ligi Mistrzów z Manchesterem City, gdzie Napoli u siebie wygrało 2;1. Kilka godzin przed spotkaniem napadnięto i okradziono partnerkę Hamsika. Ten pojechał za nią do szpitala i gdy wszystko było w porządku, udał się grzecznie na mecz i zagrał. Bez wątpienia wielka postać.

Nie ma już takich piłkarzy w świecie piłki, którzy z miłości do klubu są w stanie grać 12 lat, jak było to w przypadku Hamsika. Zwłaszcza, ze mógł grać w lepszym klubie, mieć większy komfort finansowy, stabilniejsze życie, a on jednak wolał zostać w Napoli, bo zakochał się w klubie i w samym Neapolu. Tacy piłkarzy, jak Hamsik szybko się nie urodzą. Dla zasadniczej większości zawodników liczą się niestety pieniądze, piękne kobiety i luksusowe samochody. Oddanie dla klubu i kibiców to rzecz wymarła.

Błażej Zięty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *