Rutkowski trafił w sedno – zachowanie Wojewódzkiego jest pozbawione sensu

Słynny detektyw wyśmiał Kubę Wojewódzkiego za fakt, że w związku z falą hejtu zdecydował się wynająć profesjonalnego ochroniarza. „Wojewódzkiego nikt nie chce zabić, umówmy się” – stwierdził.

– Ci, którzy biorą ochronę w takich sytuacjach, popełniają błąd – stwierdził Krzysztof. Wojewódzkiego nikt nie chce zabić, umówmy się. A to, co zrobił, zrobił przede wszystkim dla swojego spokoju. Ale to jest pewnego rodzaju nić, którą zaczyna się wyciągać i wchodzi się w pewną spiralę sytuacji, gdzie ona się sama nakręca, gdzie niejednokrotnie ci, co chronią, sami nakręcają stan zagrożenia. Powiem coś nieładnego, ale muszę użyć tego słowa. Ci, którzy biorą ochronę w takich sytuacjach, gdzie dostają jakieś pogróżki, jakieś sms-y, to są po prostu obsrańcy – podsumował.

Zdecydowanie się zgadzamy. Postawienie się w kontekście sytuacyjnym w roli ofiary jest błędem wizerunkowym. Po pierwsze trzeba by zacząć od tego, że podobnie jak z samobójcami, którzy nie mówią o swych planach, aby ludzie ich nie odciągali od zamiary, tak przeważnie sprawcy różnych czynów nie ostrzegają o swych negatywnych planach potencjalnych ofiar. Ponieważ gdyby tak zrobili, to daliby im czas na przygotowanie obrony i ochrony. Wszyscy ci którzy się odgrażają mają głównie dwa zamiary:

– wyrządzenie komuś przykrości.

– zastraszenie kogoś lub nękanie – stalking

Normalną, adekwatną do sytuacji reakcją byłoby wrzucenie na Facebook’a ew. screena z telefonu z podpisem: „Zobaczcie co mi chcą zrobić, ups…”

To by pokazało z jeden strony dystans, z drugiej zaś sprawiłoby, że dana groźba stałaby się na tyle publiczna, że potencjalny sprawca miałby opór przed jej zrealizowaniem, w związku z ujawnieniem jego danych, np. numeru telefonu.

Natomiast co zrobił Kuba Wojewódzki? Wynajął ochroniarza i ponoć samochód kuloodporny. To czysty show-off, pokaz wartości finansowej, zamożności, ale z drugiej niestety strony postawienie się w roli ofiary. Wysłanie sygnału  w świat: ktoś chce mi zrobić krzywdę. Przy całym szacunku Kuba Wojewódzkim nie jest osobą zamieszaną w afery reprywatyzacyjne, nie jest też członkiem służb specjalnych polskich, ani zagranicznych. Nie jest szpiegiem, mającym dostęp do tajnych danych państwowych, ani nie ma zatargu z aparatem państwa, innego niż satyryczny. Nikt go nie chce zabić, a gdyby chciał go ktoś wpływowy pozbawić życia, to uczyniłby to w „białych rękawiczkach”, a nie wysyłając SMS-y. Całe to obnoszenie się  z ochroną jest zabiegiem, który pasowałby bardziej do kobiety stylizującej się na Whitney Houston z ochroniarzem, który za nią biega i na koniec zakochuje. Dodawałoby to pikanterii wizerunkowej rodem z amerykańskich filmów. Tymczasem Kuba Wojewódzki rzeczywiście może wpaść w spiralę manipulacji, w której stawianie się w roli ofiary może na – zasadzie samo-spełniającego się proroctwa- doprowadzić do tego, że swoimi działaniami spowoduje skutki swoich obaw. To ryzykowna gra, czasami niewarta świeczki. Dziwi nas więc, ze stary wyga show-biznesu popełnia taki błąd.

Jest takie amerykańskie porzekadło: Shit hits the fan, czyli gówno wpadło w wentylator, może niespecjalnie poetyckie w swym wyrazie, ale bardzo obrazo-twórcze, które idealnie pasuje do tej sytuacji.

Czym bardziej ktoś będzie robił z siebie ofiarę i próbował uciec, tym bardziej ten wir wentylatora będzie chciał go wciągnąć do siebie…

Oczywiście bardzo lubimy Kubę Wojewódzkiego za całokształt dorobku w mediach, za błyskotliwość, za mądre spojrzenie na rzeczywistość, lecz w tym konkretnym przypadku Krzysztof Rutkowski rozjechał go intelektualnie i doświadczeniem jak czołg chrabąszcza na drodze…

Marcin Szymański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *