Polityka to tylko iluzja wpływania na ludzkie wybory

      Przyznam uczciwie – nie głosowałem i nie zamierzam głosować. Ani w tych wyborach, ani w żadnych innych. Coś, co mogłoby się wydawać dziwne, wcale takie nie jest, bo na pytanie sformułowane – dlaczego nie skorzystałem z prawa oddania głosu – odpowiadam jak najbardziej niepoprawnie również pytaniem – bo niby dlaczego miałbym zagłosować?

Słyszałem w swoim życiu wiele razy: „Szymański, jak Ci się Polska nie podoba, to wypier***j i się nie wtrącaj”. Stosownie wiec do prośby wielu składających mi tę intratną propozycję, zastosowałem się do drugiej składowej i rzeczywiście przestałem się wtrącać. Bezkompromisowo, jak zawsze. A wyjadę w swoim czasie. Prędzej czy później. Na pewno się doczekacie. Ciekawa dwuskładnikowa propozycja – jeśli coś Ci się nie podoba, to możesz Polskę opuścić. Już pomijam, że jeśli coś nam nie odpowiada to można przynajmniej w mikro-skali próbować to zmienić, ale rozumiemy, że większość tego nie dostrzega i stosuje prymitywne mechanizmy ucieczkowe…

      Wracając jednak do wyborów i polityki. Tyle pieniędzy, ile sobie zarobimy, tyle będziemy mieli. Tak, jak za młodu zadbamy o swoje zdrowie, tak na starość będziemy wyglądać. Tyle, ile środków zainwestujemy, tyle możemy zyskać. Pokładanie nadziei (a nie „nadzieji” jak pisał jeden z nich) w politykach czy – symetrycznie – obwinianie ich za cokolwiek, a w szczególności za własne niepowodzenia jest dość żałosne. Ponieważ sami się rodzimy i sami umieramy, od początku do końca ponosząc odpowiedzialność wyłącznie za siebie samych. Przeświadczenie, że jakikolwiek polityk ma wpływ na czyjekolwiek życie jest tak samo niedorzeczne jak wiara, że jeden konkretny klient ma kluczowe znaczenie dla banku lub, że jedno konkretne ziarenko piasku ma jakikolwiek wpływ na los świata, czy przyrody.  Zapewne jakieś ma, ale tak symboliczne i niewielkie, że niewarte Waszej i mojej uwagi.

To złudzenie jest obustronne. Wiara polityka, że ma jakąkolwiek autonomiczną moc sprawczą jest również niedorzeczna. Ciężko bowiem znaleźć w tym środowisku osobę, która nie byłaby całkowicie lub częściowo zależna od danego koncernu farmaceutycznego, banku lub jakiejś korporacji. Nie wspominając już o określonych elektoratach, partii, przewodniczących, etc. Polityk staje się więc zakładnikiem w całej tej układance licznych frakcji i zbiorowisk, natomiast jego wyborca pokłada w nim nadzieję, licząc naiwnie, że on jeden, jedyny jest w stanie zmienić jego życie. Niestety nikt oprócz Was samych, Waszego życia nie zmieni. Przyznamy, to chore.

Czym bardziej ludzie będą pokładali w kimkolwiek nadzieję – niezależnie czy w Bogu, czy w polityku – tym bardziej podświadomie pozbawiają się mocy sprawczej na własne życie i nawet życie innych.  To pójście na łatwiznę – przerzucenie odpowiedzialności za własne życie na kogokolwiek innego, ubrane oczywiście w ładny marketing i otoczone polskimi normami obyczajowymi. A oni śmieją się Wam prosto w oczy, bo głosujecie za własne pieniądze na nich. Prowadzi to do licznych anomalii w postrzeganiu świata, a jak już pisaliśmy nieraz – niestety niemała ilość ludzi to urodzeni debile, a ci stanowią największy target w rękach kościoła i polityków.

Przyznamy też, że nie rozumiemy fascynacji polityką jako zjawiskiem w ogóle. O ile w przypadku ludzi u władzy jest ona zrozumiała z uwagi na umotywowanie ogromnymi pieniędzmi, które kryją się za reprywatyzacjami, poczuciem kompensacji w postaci władzy, o tyle całkowicie nie rozumiemy motywacji i intencji drugiej strony.

Z fizycznego punktu widzenia istnieje jedynie teraźniejszość. Zarówno przeszłość, jak i przyszłość jest jedynie wytworem umysłu. Tym samym ciągłe programowanie obywateli na życie w przyszłości, składanie długofalowych obietnic nie ma większej mocy sprawczej, bo w najgorszym wypadku – czego Wam nie życzymy – możecie się już jutro nie obudzić. I co Wam wtedy pomoże ten, czy inny prezydent?

Zatem jeśli przyjdzie Wam ochota pokładać nadzieję w jakimkolwiek polityku, poszukajcie jej najpierw starannie w sobie samych.

Marcin Szymański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *