Lech Poznań Dariusza Żurawia – projekt, który może wypalić

Ekipa „Kolejorza” kojarzy się kibicom jako największy pretendent do osiągania sukcesów w polskiej piłce zaraz po stołecznej Legii Warszawa. Jednakże w ostatnim czasie klub ze stolicy Wielkopolski miał straszne zawirowania spowodowane kiepskimi decyzjami podejmowanymi przez Piotra Rutkowskiego, który w oczach wielu poznańskich sympatyków jest uznany za człowieka niekompetentnego. Projekt odbudowy Lecha Poznań, który powierzono Dariuszowi Żurawiowi wydawał się mało realny, jednak w ostatnim czasie drużyna zrobiła znaczące postępy. Jeśli tak dalej pójdzie, to znowu zespół z INEA Stadionu powróci na dawny szczyt.

Od ostatniego mistrzostwa Lecha minęło równe pięć lat, kiedy „Kolejorz” na ostatniej prostej pokonał Legię Warszawa. Od tamtego czasu Poznaniacy nie zdobyli ani jednego trofeum, co sprawiło, że klubowa gablota kojarzona nie jest z nowymi pucharami, tylko z nowo zgromadzonym kurzem na półkach. Wielu uznało to za fatalne zarządzanie Piotra Rutkowskiego, który nie potrafił sprowadzać właściwych piłkarzy do klubu. Na stadion przy ul. Bułgarskiej trafiali tacy „wykwintni wirtuozi futbolu”jak: Vujadinović, Radut, Situm, Nicki Bille Nielsen czy Djoum, który był tak „kontaktowym” człowiekiem, że nawet do żony się nie odzywał. A, co dopiero, gdy miał porozmawiać z klubowymi kolegami, czy z prezesem. Nic więc dziwnego, że przepadł, jak kamień w wodę.

Piotr Rutkowski zawiódł również kibiców tym, że najpierw wrzucił na głęboką wodę Ivana Djurdjevicia, który Lecha Poznań miał głęboko w sercu. To w Poznaniu osiągał największe sukcesy w swojej karierze, a także tutaj zaczął swoje pierwsze kroki szkoleniowe, prowadząc najpierw zespół młodzieżowy, a później rezerwy „Kolejorza”. Najpierw zaczął perfekcyjnie, wygrywając 5 meczów z rzędu, inkasując 15 punktów. A potem, gdy się noga zaczęła powijać, to Rutkowski szybko upodlił Ivana, wyrzucając go z klubu. Niebawem się może okazać, że awansuje z Chrobrym Głogów do Ekstraklasy. Późniejszym niewypałem, którego kibice nie mogą wybaczyć był Adam Nawałka. Były selekcjoner reprezentacji Polski przez wielu był uważany za szkoleniowca na lata. Jednak tutaj wina leżała po dwóch stronach: Nawałki – bo jednak miał zbyt duże wymagania i myślał, że pracuje z Messim albo Ronaldo i po stronie Rutkowskiego, który zaproponował duży kontrakt Nawałce i szybko go rozwiązał, co sprawiło, że musiał płacić odszkodowanie. Brawo Piotr!

Potem ekipę przejął Żuraw, który prowadził już Lecha jako tzw „strażak”, który przyjdzie na chwilę, coś tam potrenuje i za niego przyjdzie ktoś inny. Niestety łatka Rutkowskiego rozeszła się po całej Europie i uznani trenerzy średniej klasy, chętnie poprowadziliby Lecha, pamiętając go jeszcze z czasów, gdzie eliminował Juventus z Ligi Europy, natomiast wiedzieli jaki jest popularny „Pjoter” i nie chcieli z nim współpracować. Padło, więc na Żurawia, który był poddany wszelakiej krytyce.

Okazało się jednak, że Żuraw mimo kiepskiego początku w tym sezonie, poprowadził zespół do wicemistrzostwa kraju. Gdyby nie „frajersko” zgubione punkty w kilku meczach, to spokojnie Lech byłby mistrzem w tych rozgrywkach. Widać w jego zespole finezje, ułożenie i zamysł taktyczny, który nie był widoczny od czasów.. hmm… Skorży? Ciężko uznać za poukładany zespół Bjelicy, który mimo że trenerem był wybitnym, co pokazał w Dynamo Zagrzeb, to do Lecha sprowadzał swoich ziomków z Bałkanów, którzy dyktowali Poznaniakom warunki. Śmiech na sali. Żuraw potrafi wyciągnąć z drużyny maksa i wiadome jest, że jeśli Rutkowski tym razem dobrze przepracuje okienko transferowe, to w przyszłym sezonie Legia będzie mocno zagrożona. Nie ma, co ukrywać, że dopiero teraz powiała nadzieja na osiągnięcie sukcesu W końcu Lech Poznań może przestać być pośmiewiskiem kiepskiego zarządzania, jeśli wyeliminuje sporo błędów, które w grze i w zarządzaniu jeszcze występują.

Z pewnością trzeba wzmocnić ławkę rezerwowych, która musi być mocniejsza, jeśli chce się rywalizować o najwyższe cele. Z takim Timurem Żamalerdinowem, to można podbijać, co najwyżej grę FIFA bądź PES, bo trzeba przyznać, że w polskich warunkach Rosjanin nie odnajduje się w ogóle. Przede wszystkim trzeba poprawić koncentrację wśród piłkarzy, bo ostatni czas pokazał, że Lech Poznań po objęciu prowadzenia traci głupio bramki.

Projekt Lech Poznań jest do wykonania. Trzeba tylko zakasać rękawy i ciężko pracować. Tym bardziej, ze Legia nie jest wcale taka mocna, jak jej oraz warszawiakom się mocno wydaje. Wygrali Ekstraklasę ze spokojną przewagą, ale jest to najsłabsza Legia w XXI wieku i pewnie od tej z początku XXI wieku albo tej za czasów Czerczesowa dostałaby spokojnie „piątkę”. Pytanie jest, czy Lech ma teraz przebłysk i Rutkowski znowu koncertowo to popsuje, czy klub idzie za ciosem, do przodu.

Błażej Zięty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *