Przepraszam, czy tu biją?

Może zwoje mózgowe w głowie Marcina Najmana uległy awarii.  Może neurony już nie te co kiedyś, może zwyczajnie Najman zapomniał w jakiej formule walczy po tych jak pojechał bronić Częstochowy? W sumie nie wiemy czy wybuchnąć śmiechem, czy poddać to głębszej analizie.  Przyznamy jednak, że granice absurdu zostały przekroczone. Kiedyś Ś.P Paweł Zarzeczny porównał Gołotę do Najmana twierdząc, że świat potrzebuje herosów i błaznów – by ci pierwsi mogli błyszczeć na tle wielobarwnym tworzonym przez tych drugich. Nie da się więc ukryć, że tak jak Gołota, tak i Najman (przy zachowaniu oczywiście gigantycznych proporcji co do umiejętności czysto bokserskich) mieli jednak wiele cech wspólnych – oni tę błazenadę, te występy cyrkowe wpisywali w kwotę gigantycznego honorarium, jakie spływało na ich konta. Tak więc dzisiaj wszyscy śmieją się z Najmana, a po otrzymaniu wynagrodzenia Najman zaśmieje się z Was wszystkich. Oczywiście wiemy, że włodarz Fame MMA mówił o konsekwencjach finansowych, ale Najman już dawno udał się do prawników aby to sprawdzić i wbrew pozorom brak zapłaty nie będzie taki łatwy do osiągnięcia.

Przyznamy obiektywnie, że w tej konkretnej sytuacji nie wierzymy w przypadek. Trudno jest oprzeć się wrażeniu, że cała sytuacja była zaplanowana. Oczywiście rozumiemy, że w przypływie adrenaliny, w amoku, bazując na instynkcie różne rzeczy mogą zawodnikowi przyjść do głowy. I tak na przykład podczas gali na gołe pięści, Genesis 1, Monika Porażyńska próbowała obalić Olę Rolę, za co również otrzymała ujemny punkt – oczywiście wbrew przepisom. Andrzej Gołota uderzał Riddick’a Bowe poniżej pasa, wielokrotnie, mimo że wygrywał na punkty walkę. Michał Włodarek na KSW 32 na Wembley uderzył nieprzepisowym kolanem Oliego Thompsona, za co został zdyskwalifikowany. Wreszcie Palhares w UFC i kilku innych federacjach po poddaniu przez zawodników walki miał tendencje do przeciągania dźwigni i kluczy, co kończyło się ciężkimi kontuzjami. Za to zostawał z nich wyrzucony. To są wszystko zachowania na adrenalinie, instynkcie, gdzie umysł się wyłącza, a kontrolę nad nim przejmują reakcje zakorzenione w psychice, w podświadomości.

We wczorajszej – nazwijmy to walce – jest jednak kilka rzeczy, które wskazują na to, że całe zajście mogło być dawno zaplanowane i ukartowane. Mówił o tym także włodarz Fame MMA.

Mamy bardzo poważne podejrzenia, że to było zaplanowane wcześniej działanie. Dociera do mnie coraz więcej informacji i te informacje są bardzo, bardzo niepokojące – powiedział o Najman – „Don Kasjo” Krzysztof Rozpara, jeden z właścicieli Fame MMA w rozmowie z kanałem MMA-bądź na bieżąco.

Spójrzcie na to zdroworozsądkowo, z sensem. Jeśli przyjąć, że nawet pierwsze obalenie Najmana było efektem tego, że poniosły go emocje, adrenalina, to przecież podbiegł do niego sędzia, dał mu ujemny punkt i wytłumaczył dlaczego. W takiej sytuacji przychodzi otrzeźwienie, oprzytomnienie, które powinno przynajmniej na jakiś czas poskutkować trzymaniem się zasad walki. Natomiast dosłownie 2 sekundy po tym Najman wyprowadza low-kicka, wiedząc, że skończy się to dyskwalifikacją. Później jest ta cała pyskówka, wbiegają ochroniarze i trener Berserkers Team Bielsko-Biała, Damian Herczyk uszkadza nogę Kasjusza, zakładając mu – sami nie wiemy czy dźwignię, czy skrętówkę, by później w wywiadzie tłumaczyć, ze to Don Kasjo go kopnął i ta noga…tak jakoś się zaplątała… Coś, zbyt dużo tych reakcji „instynktownych”, na „adrenalinie”…

Wydaje nam się, ze Najmanowi było wszystko jedno przed tą walką. Najpierw udał się do kancelarii prawniczej by omówić szczegóły pozwu o naruszenie dóbr osobistych przeciwko Kasjuszowi, który oskarżając go o romans próbował rzekomo zniszczyć jego rodzinę. Przy okazji zapewne zlecił poddanie analizie kontraktu jaki miał. Na tej podstawie wnioskujemy, że Fame MMA może mieć problem z pociągnięciem do odpowiedzialności Najmana. Nie jest on pierwszym zawodnikiem, który zostawał zdyskwalifikowany i te gaże zawsze były wypłacane, przynajmniej w jakiejś części.

Do tego dochodzi jeszcze aspekt marketingowy, reklamowy. Przecież po raz kolejny wszyscy o nim mówią, piszą , nawet my to robimy, jakby nie było poważniejszych problemów w Polsce i na świecie. To daje gigantyczną reklamę dla całej firmy jaką jest Fame MMA. Oczywiście włodarze podenerwują się, przeprowadzą rozmowę wychowawczą z Najmanem, ale jak zobaczą wyniki sprzedażowe, oszacują to logiką biznesową i wykorzystają cynicznie sytuację do własnych celów, to okaże się, że Najman nie tyle zawinił, co wyświadczył im ogromną przysługę.

Niestety, czy Wam się to podoba, czy nie to, to znajduje tutaj zastosowanie zasada – nieważne jak mówią, byle nazwy nie przekręcali.

Kończąc temat tej nieszczęsnej walki, ciężko nam powiedzieć jaki miał cel w tym „El Testosteron”, czy rzeczywiście ktoś z jego znajomych postawił na dyskwalifikację, czy po prostu miał świadomość, że przegra i wolał to zrobić w taki sposób.  Ciężko nam tutaj wniknąć w umysł w Marcina. Być może najbliższe dni rzucą nieco cienia prawdy. Nie zdziwilibyśmy się jednak, że gdyby – mimo zapowiedzi włodarzy o zakończeniu współpracy – Najman rzeczywiście dostał szansę rewanżu z Kasjuszem. Wszak na Gołotę też wszyscy byli wściekli po pierwszej walce z Riddickie Bowe, a dostał kolejną, która zakończyła się identycznie. Raz jeszcze podkreślamy – my nie porównujemy ich jako sportowców, ich umiejętności, czy sukcesów, tylko podobny sposób myślenia, podobną optykę, przewody mentalne. Podobieństwa się przyciągają, a przyjaźń Najmana z Gołotą do końca przypadkowa nie jest.

Ś.P. Paweł Zarzeczny napisał kiedyś takie mądre zdanie (nie jedno zresztą)

„Takim tłem dla wielkich był Gołota, choć jemu się zdawało, jak i Najmanowi, że lada moment podbije świat. Nie podbił, ale dalej chce się bić, teraz we wrestlingu, za chwilę może w kisielu – a heroldowie ogłoszą, że jednak taka walka ma sens – by kilka milionów otumanionych ludzi włączyło telewizory i zerknęło na reklamy. Gołota czy Najman ośmieszają się dla was, wkalkulowując śmiech i drwiny w honorarium. Oni są mądrzejsi od was. I Gołota, i Najman. Wypłata za walkę, parominutową, w której człowiek nawet się ośmiesza, wyższa jest niż trzyletnie średnie zarobki. Dlatego jak wam się zechce zaśmiać z niby-parodysty Najmana – najpierw śmiejcie się z siebie.”

Niestety to przykre, cyniczne realia biznesowe, bo czy Wam się to podoba czy nie, to w mediach sprzedaje się wszystko to, co ludzie chcą kupić. Bez względu na to, czy klienci wykupują PPV, bo chcą się pośmiać z Najmana, czy dlatego żeby się dowartościować, to jednak w sporcie na najwyższym poziomie albo sprzedają się wysokie umiejętności, albo to czy ktoś wzbudza silne emocje. Najman je wzbudzał, następstwem tego były kontrakty z różnymi federacjami, począwszy od KSW, przez MMA Attack, a na Fame MMA skończywszy.

Marcin Szymański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *