Co „Piszemy z Sensem” myśli o Paolo Souzie?

Myślimy, że nie zdążymy wyrobić sobie zdania, bo za chwilę znów zmieni miejsce pracy. Żart? No, ok. Słaby. Jednak to ryzyko istnieje. Souza zmieniał zespoły często, w przypadku kilku porażek może sam się podać do dymisji, a w przypadku kilku zwycięstw może z kolei pojawić się dla niego propozycja bardziej intratna, np. z krajów arabskich. Zupełnie jednak na poważnie sądzimy, że absolutnie w każdym aspekcie Jerzego Brzęczka przewyższa i jest wyborem lepszym, bardziej racjonalnym. W pewnym też sensie sięgnięcie po zagranicznego selekcjonera stało się w obliczu polskiego marazmu -decyzją nieuniknioną i której od samego początku byliśmy zwolennikami. Nie będąc hipokrytami trochę się jednak cieszymy.

Spodziewamy się Adama Nawałki w wersji premium, trenera bardzo poukładanego, przywiązującego wagę do taktyki, detalisty, który będzie chciał aby Polska reprezentacja grała wyuczonym atakiem pozycyjnym, w sposób zrównoważony rozgrywając piłkę podaniami od bramkarza. Brzmi niezwykle ambitnie, zważywszy na fakt, że nawet z San Marino kadra usiłowała grać z kontry i wciągnąć rywala na swoją połowę. Paolo Souza był wybitnym piłkarzem (dwukrotnie wygrał Ligę Mistrzów), średnim w skali świata trenerem, prowadzącym średnie kluby (Fiorentina, FC Basel, Videoton, Leicester City), asystentem selekcjonera Portugalii – czyli topowej reprezentacji świata. Nigdy nie był samodzielnie selekcjonerem. Jeśli ktoś kimś nie był ciężko oszacować jaki będzie. Oczywiście to go w żaden sposób nie deprecjonuje. Adam Nawałka też u boku Leo Beenhakkera zdobywał trenerskie szlify, w następstwie zdobytych umiejętności poprowadził kadrę na Euro 2016 w ćwierćfinale. Tak też przejęcie reprezentacji narodowej z roli asystenta do roli selekcjonera jest nieuniknionym etapem i w żaden sposób żadną ujmą. Paolo Souza przywiezie ze sobą hiszpańsko-portugalsko-włoski autokar pełen asystentów o pięknie brzmiących iberyjskich nazwiskach, których sam dźwięk ma przywoływać asocjacje i skojarzenia ze stylem hiszpańskim, czy portugalskim, super techniczną włoską piłką.

Średnio to widzimy. Czasu jest niewiele. Jak pisaliśmy ostatnio uważamy, że polscy piłkarze muszą bazować na wielkich turniejach przede wszystkim na sile, przygotowaniu fizycznym, taktyce i dokładności podań, która wywodzi się z tych właśnie parametrów. Idealnym wyborem byłby doświadczony selekcjoner z Niemiec, Belgii lub Holandii czy Słowenii. Michał Listkiewicz goszcząc u nas podkreślił, że obecnie PZPN jest stowarzyszeniem kilkukrotnie bogatszym niż za jego rządów i ewentualna bariera w zatrudnieniu obcokrajowca ma podłoże jedynie czysto psychologiczne. Skoro więc Zbigniew Boniek chciał zakończyć swoją kadencję z przytupem i zdecydował się już szukać poza granicami z Polski, to uważamy, że bardziej do kadry pasowałby jednak ktoś stylowo-zbliżony do potrzeb polskiej piłki, niż tak bardzo techniczny, iberyjski skład. Przy czym żebyście nas dobrze zrozumieli – oni i tak bez zbędnego nadęcia będą znacznie, znacznie lepsi od Jerzego Brzęczka i jego asystentów. Świat jest tak skonstruowany, że potrzebuje tła i gwiazd. Być może Prezes PZPN nas zwodził, aby na koniec pożegnać się z przytupem. Myślimy, ze to wybór podobny intuicyjnie do Adama Nawałki i że Boniek podświadomie kieruje się doborem właśnie takich cech, jak poukładanie, dyscyplina, taktyka.

Na pewno Souza będzie wzbudzał szacunek – nazwisko dobrze brzmi i przywołuje pamięć o sukcesach zawodniczych w Lidze Mistrzów. Na pewno Lewandowski będzie go respektował i szanował, pewnikiem będzie miał posłuch w szatni. Czy wyjdzie z grupy na Euro? Jeśli będzie jeszcze do tego czasu pracował, to tak. Ponieważ uważam, że jesteśmy po prostu piłkarsko lepsi od Słowacji, ze Szwedami stać nas co najmniej na remis, ostatnie mistrzostwa Europy były dla nas turniejem co najmniej przyzwoitym, dlatego też mimo wszystko jesteśmy optymistami. Brzęczkowi też należy podziękować i docenić jednak jedną rzecz, że ani on nie skrzywdził kadry, ani PZPN jego. Trzeba docenić, że jednak pojedziemy na mistrzostwa Europy, a więc udało mu się utrwalić tę obecność na wielkich imprezach. Tak też zostanie zapamiętany, jako trener, który wykonał plan minimum, ale ani stylem, ani rokowaniami nie zasłużył aby dłużej prowadzić zespół….

Marcin Szymański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *